31 grudnia 2010

"Gdybym mógł, cały świat doprowadziłbym do agonii, aby dokonać oczyszczenia życia u samych jego korzeni; podłożyłbym pod nie palący, podstępny płomień - nie po to, by je zniszczyć, ale by przydać mu nowego wigoru i żaru. Ogień, jaki podłożyłbym pod ten świat, nie sprowadziłby nań ruiny, lecz tylko zasadniczą, kosmiczną przemianę. W ten sposób życie przywykłoby do wysokiej temperatury i nie byłoby już środowiskiem dla miernoty. W takiej wizji może nawet śmierć przestałaby być immanentna życiu."
- Emil Cioran

"Nie słychać kroków, gdy nadchodzi czas końca roku."
- mistcat

"Chwila może być cenniejsza od całego dnia, miesiąca, roku. Chwila to ona, jej magia, może odmienić całe życie..."
- marzkaaa

No tak, jeszcze tylko parę godzin i oto przywitamy Rok 2011...
Hmmm, w sumie to może dobrze? Może będzie lepszy, bardziej sprzyjający? Oby. Mam taką nadzieję;) A jak ocenić ten rok? Hmmm, chyba nic takiego bardzo wielkiego, to się nie wydarzyło w moim życiu...oczywiście były chwile radosne, ale jak i u każdego człowieka momenty zwątpienia, chwile zła, bólu, cierpienia, które nigdy, najlepiej żeby się nie pojawiały w naszym życiu...ale to jest niestety niemożliwe...
Każdy w życiu przeżył/doznał coś niemiłego...i no ja też, także...
Postanowienia noworoczne?
Nie, chyba nie...to co chcę żeby się spełniło, moje marzenia-to tak mnie się wydaje, że do tego potrzeba raczej czasu, a nie Nowego Roku... No zobaczymy, może to, co bym chciała, to już się spełni w 2011? Może właśnie ten rok będzie "mój"? Fajnie by było, tego bym sobie oczywiście życzyła;)
Życzę Wszystkim Wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku, by nie zawiódł, ale mile zaskoczył...;))

11 grudnia 2010

-Bo samemu to tak zjebanie jest! -No chujowo!

"Kiedy wychodziłam za niego za mąż, doprawdy, kochałam tylko jego. A teraz on wymaga, żebym kochała także jego guziki, oczywiście te oderwane! I dolegliwości dwunastnicy! I drugie śniadania, o których szykowaniu zawsze zapominam zupełnie niechcący! Wczoraj przyszedł do mnie z guzikiem od marynarki. Guzik miał w ręku, rozumiesz? I ja mu powiedziałam, żeby poszedł do babuni. Piotr się wściekł. Mówi, że on nie ożenił się z babunią, tylko ze mną! Że to chyba rzeczywiście była pomyłka, bo babunia bardziej dba o niego niż ja! Że on też ma ambicję, i nie będzie latał z byle guzikiem do babuni wtedy, kiedy ja mogłabym przyszyć ten guzik bez żadnego gadania! Najgorsze jest to, że Piotr ma rację. Kiedy się wychodzi za mąż, trzeba kochać guziki swego męża i jego dwunastnicę. Z całą pewnością - trzeba! I ja na pewno kochałabym to wszystko w Piotrze, gdybym nie pokręciła zaraz na początku. A ja pokręciłam, bo jak się ma dziewiętnaście lat, to człowiek nie myśli o guzikach i dwunastnicy, bo wcale nie wie, że to się mieści pod jednym słowem - miłość".
— Krystyna Siesicka
Przez dziurkę od klucza

Długo nie dodawałam nowego posta ale chyba dlatego, że 3 tygodnie chorowałam, a może dlatego, że się mnie nie chciało...
W każdym bądź razie, teraz też nie jestem super zdrowa, tylko jak zwykle mam oczywiście ból gardła...ehh.;/
Ale chciałam się pochwalić, że byłam wczoraj na warsztatach w Katowicach na temat; „Jak kochać, aby nie oszaleć?". Warsztaty prowadzili psychologowie: Małgorzata Ohme i Michał Pozdał, psychologowie SWPS, które załatwiła Nam-naszej klasie, Pani psycholog;)
Było naprawdę super! Bardzo śmiesznie;) Nie były to "suche" warsztaty, ględzenie i tyle. Tylko naprawdę rozmawiali z Nami, zadawali pytania, wygłupiali się, hahaha;)
A co najlepsze i chyba jak dla mnie najdziwniejsze może dlatego, że jeszcze nie byłam na takich warsztatach to Oni...przeklinali!hahahaha;p i to jeszcze tak ostro. Czułam się jak bym nie rozmawiała z dorosłymi "sztywniakami", tylko traktowali nas na równi. Mogliśmy powiedzieć co myślimy na zadane pytanie tak bez ściemy i zahamowań, a nie jakieś wywyższanie się, że "My jesteśmy starsi, a wy to gówniarze!" ( tytuł to właśnie wyrażenie swojego zdania między Uczestniczką warsztatów, a Prowadzącym ich ;p). Nie, właśnie tak nie było, i byłam bardzo mile zaskoczona. I nie żałuję, że pojechałam Tam;) Mimo tego, że przemokły mi tak buty, że to była masakra...aa i, że czekaliśmy na autobusy bo nie przyjechały...to też nie ważne...i jeszcze to, że musieliśmy się przesiadać i jechaliśmy zapchanymi autobusami-nie ważne!;p Tak w sumie to...śmiesznie było czekając na te autobusy i...w nich również...hahahahaha;d
Oby częściej takie warsztaty, życzyłabym tego sobie;)
Tym bardziej, że nawet nie byłam za żadnej wycieczce z moją klasą..;/ Tylko te warsztaty i dwa tygodnie temu jeszcze byliśmy w teatrze "Korez" w Katowicach na spektaklu pt."Kwartet dla 4 aktorów". Był on również zajebisty!;) Uśmiałam się, był świetnie odjazdowy;)
Też sobie życzę więcej takich wyjść to teatru bo bardzo lubię do niego chodzić, a niestety nie mam okazji...